na trybunie: Horda zła vs Maniacy

(fot. Szymon Beniuk)

FK Sarajevo - FK Željezničar 0:0
data: 30.10.2013
Premier Liga bośniacka
Olimpiskij Stadion Asim Ferhatović Hase
widzów: 12 tys.

FK Sarajevo: Bandović, Kovačević (Osmanagić 70’), Komazec, Todorović, Tatomirović, Trivunović, Karić, Cimirot, Tadejević (Puzigača 38’), Dupovac, Radovac (Travančić 53’).

FK Željezničar: Lončarić, Kerla, Urdinov, Zeljković, Hasanović , Svraka (Bučan 77’) Jamak (Sadiković 86’), Tomić (Zolotić 89’), Selimović, Stanić, Hodžić

· Wyjątkowo ciekawie ułożył się terminarz na przełomie października i listopada na Bałkanach. Szybka decyzja i dołączam do Jawora (GKS Bełchatów), Michała (BKS Bielsko-Biała) i Sebola (Warta Poznań), żeby ponownie w tym roku wyruszyć do tego malowniczego zakątka Europy. Muzyczna bałkańska lista przygotowana przez Michała umila daleką podróż i już pierwszego dnia docieramy do Bośni.
· Zwiedzamy Sarajewo, miasto z którego budynków można odczytać historię tę niedawną, ale i sporo starszą. Ślady po kulach i tzw. róże Sarajewa przypominają o wojnie jugosłowiańskiej. Mijamy typową austriacką zabudowę, by kilka kroków dalej podziwiać osmańską architekturę. Efekt ścierających się kilkaset lat temu kultur.
· Władzę w mieście dzielą dwa kluby. Trudno wskazać wyraźną dominację jednej z ekip. Kibice FK Sarajevo skupieni są głównie w centrum. FK Željezničar jednak posiada ciut większą grupę fanatyków co było widoczne na stadionie, gdzie sektor gości był nieco bardziej zapełniony, niż młyn gospodarzy.
· Na stadion udajemy się wraz z pochodem FK Sarajewo. Spora grupa fanatyków w blasku rac, stroboskopów i wybuchów petard przemierza trasę ze starego miasta na stadion narodowy. Śpiewem w rytm bębnów oznajmiają kto rządzi w stolicy. Kilkaset metrów przed obiektem olimpijskim odłączamy się i czekamy na kibiców Żeljo. Wkrótce równoległą ulicę zalewa niebieska fala.
· Wiaderka z wodą po obu stronach bieżni i czujni strażacy zwiastowali gorący wieczór w Sarajewie. Zaczęło się od oprawy przygotowanej przez gospodarzy – śmierć z kosą, a u jej stóp zawieszone na sznurkach baloniki-smerfy mające zapewne uosabiać Željezničar. Po przeciwnej stronie stadionu zaś trwał jeden z najlepszych popisów wokalnych, jakie do tej pory słyszałem, okraszany co jakiś czas spontanicznie – po bałkańsku odpalaną pirotechniką. Niesamowite widowisko i bynajmniej nie mówię tu o wydarzeniu na boisku, na których obserwowanie nie było zbyt wiele czasu.
· Nie był to jednak koniec popisów Horde Zla i Manijaci. W drugiej połowie młyn FK Sarajewo pokrył się kłębem jasnego dymu. Mimo siatki odgradzającej kibiców część rac zostało „wyplutych” przez sektor na bieżnię. Gdy jeden „wulkan” się uspokoił momentalnie ten „niebieski” zareagował. „Maniacy” nie okazali się gorsi i wzniecili chmury barwnego dymu. Patrz zdjęcia
· Horde Zla wspierało około 30 kibiców zgody Dynamo Drezno. Flaga niemieckich kibiców wisiała na środku młyna obok flag miejscowych.
· Trudno „opowiedzieć” atmosferę bałkańskich stadionów podczas tego typu meczów. Kwintesencję wyjątkowości spotkań piłkarskich w tej części Europy można zawrzeć jednak w kilku słowach – melodyjny i rytmiczny doping, pirotechnika, naturalność w wyrażaniu emocji i spontaniczność w każdym z wcześniej trzech wymienionych aspektach.